Świat stanął na głowie...I się zaraz wypierdoli...Taki oto komentarz usłyszałem od swoich dwóch kolegów. Hmmm w sumie racja. Wszystko ostatnio jest jakieś takie...niewyraźne. Niby jest, ale jakby go nie było, tak jak ze mną. Gdyby mnie nie było nikt pewnie nie zauważyłby tego...Żyję dla siebie, tylko dla siebie, choć nie wybierałem takiej opcji.
Dzień za dniem wlecze się, jak wóz z węglem...I choć przyzwyczaiłem się do tego, czegoś jednak mi brakuje...nie chcę myśleć czego, a raczej kogo...
Zostało tylko czekanie aż świat się już wypierdoli...i oby to czekanie nie trwało długo...wystarczy kilka kieliszków whisky i dwie solówki na gitarze, a potem niech się wali...Nie zależy mi na niczym, bo i niczemu nie zależy na mnie...
A krople deszczu spadają dalej, z dachu, przez dziurawą rynnę z hukiem leje się woda...A ja po raz kolejny wycieram mokre policzki...mokre od deszczu i łez...