Z pamiętnika debila (fragment).
Komentarze: 3
„Czy robiłaś kiedyś coś, co sprawiając komuś cierpienie dodawało ci poczucia wyższości? Czy robiłaś kiedyś coś wbrew wszystkim zdroworozsądkowym regułom, aby polepszyć komuś nastrój? Czy wierzyłaś, czy nadal wierzysz w prawdziwą miłość, której nie sposób opisać słowami? Dlaczego wierzysz w coś, co tak naprawdę zdarza się tylko w wyimaginowanym świecie telewizji? Dlaczego po raz pierwszy mnie rozczarowujesz, mówiąc, że nie rozumiesz o co w tym momencie mi chodzi? Dlaczego udajesz, że te pytanie nie są skierowane do ciebie? Dlaczego kłamiesz?
Jeśli każde z tych pytań jest dla ciebie odpowiedzią to znaczy, że nie boisz się cierpienia, przezwyciężysz je w sobie.
Lecz dlaczego czytasz pytania od początku?”
Nie wiedział po co napisał te pytania i czemu one miały służyć, jednak podobały mu się i postanowił jednak nie wyrywać tej kartki. Późny wieczór bardzo szybko zamienił się w noc. Noc, którą bardzo lubił i, która była dla niego wielką, nie poznaną jeszcze tajemnicą. Otworzył okno, przez które nagle buchnęła fala zimnego powietrza tak, że aż ścierpła mu skóra. Zamknął je czym prędzej i dotykając nosem szyby począł wpatrywać się w gwiazdy, które nieuchronnie zapowiadały przymrozek. Po chwili odszedł od parapetu i siadając na tym samym miejscu znów zaczął zastanawiać się nad urwanym wątkiem poprzedniej myśli.
„Życie...nikt nie obiecywał, że będzie ono łatwe i proste. Lecz czy tak naprawdę życie jest ciężkie? Nie, absolutnie nie. Sami sobie sprawiamy problemy, przez które cierpimy, tak naprawdę chyba tylko na pokaz. I im kto mocniej cierpi, tym jest bardziej dowartościowany. Taka jest już głupia natura człowieka, spychająca go tylko w stronę bólu, który sam sobie wybrał. Dlaczego nie można się uprzeć, że będzie się dla siebie robić wszystko, aby być szczęśliwym? Nie chodzi wcale o egoizm, ale po prostu czy człowiek musi zawsze chodzić z opuszczoną głową, żeby nie nazywali go egoistą? Przecież umartwianie się i cierpienie na pokaz jest jeszcze bardziej egoistyczne, jednak nikt w taki sposób na to nie patrzy. Dlaczego? Czy taka postawa jest z góry usprawiedliwiona? A może mniej zauważalna? Może właśnie tylu ludzi nastawia się na ból, rozpacz? Płaczą z powodu niespełnionej miłości, lecz chyba ona gra tutaj zdecydowanie drugą, jak nie trzecią rolę. Miłość jest uczuciem, które kojarzy się nam z czymś pięknym. Dlaczego ludzie ohydnie je naginają i twierdzą, że to uczucie zgubne, niepotrzebne, przez które tylko się cierpi? Cierpi się chyba z własnej woli. Bo dziś cierpienie jest „trandy”.”
Napisał to dosłownie jednym tchem, nie zastanawiając się zbytnio dlaczego i po co to pisze. Nie miało to zupełnego znaczenia, bowiem w tej właśnie chwili uświadomił sobie prawdę, która dla kogo, jak dla kogo, ale dla niego była bardzo bolesna. On też był jednym z tych ludzi cierpiących na pokaz. Długo zastanawiał się czy ma rację, bowiem szukał dalej pretekstu, do tego, aby zanegować to, co wcześniej napisał. Jednak po dwugodzinnym myśleniu o tym wszystkim, co niegdyś go spotkało, musiał pogodzić się z prawdą. Jednak były w tym też pozytywne strony. W końcu nie będzie się dalej oszukiwał i nie chodzi tu wcale o jego uczucie do niej. Tego był pewien, tak mu się przynajmniej wydawało do tej pory.
Wyszedł na dwór, było już około 1.30. Na skroniach czuł lekki, lecz bardzo zimny watr. Na rzęsach od mrozu utworzył się szron, mimo tego, że dziś zawitała już wiosna. Po skończonym spacerze, który nie trwał zbyt długo, gdy wszedł znów do ciepłego pokoju nie wiedział czy to on płacze czy może roztapia się szron z jego rzęs. Zasnął.
Rano nadal czuł lekkie przygnębienie. Jednak przypomniał sobie, o czym wczoraj pisał i obiecał, że już nigdy nie popełni tego samego błędy. Już nigdy nie będzie cierpiał na pokaz. Wieczorem jak zawsze otworzył swój zeszyt i począł coś pisać...
Dodaj komentarz