Najnowsze wpisy, strona 6


lut 13 2006 Wciąż idę...
Komentarze: 4

OBSESIA

 

         Dla kogoś, kto tego potrzebuje...

 

 

Jak to się zdarza, że chociaż się nie chce,

Wpada się obsesję?

Pod natchnieniem chwili opętania,

Brnie się w chorobę kochania.

 

Jak to się dzieje, że chociaż się bronisz,

I tak cię przegoni?

Nie wiem. Ale to nawet miłe,

Mieć ją chociaż na  małą chwilę.

 

Mam obsesję, taką małą manię,

Powód: moje kochanie.

Ja mam obsesję, taką chorobę,

Że nic nie mogę.

 

Chcę cieszyć się, ja wariat, tylko tobą,

Chociaż cię nie widzę, to oczy mogą,

Zobaczyć twój kształt, to całe brzmienie,

Zmęczenie i zaczerwienienie.

 

Mam obsesję, taką małą manię,

By kochać cię kochanie.

Za wszelką cenę, nawet ryzyko,

Kocham cię moja muzyko.

 

* * *

 

Dziś jest nadzwyczaj dobrze, choć nie znam powodu owego stanu mojej psychiki. Przed chwilą skończyłem pisanie kawałka muzyki, który chodził mi po głowie chyba przez 3 dni. Jestem z niego całkiem dumny:). Mówiąc skromnie, kiedyś zapewne usłyszycie go w radio :). I tak teraz myślę nad tytułem. Ale to później.

 

Dziś znów oglądałem (już chyba po raz 20) "Helikoptew w ogniu". Nawet nie wiem dlaczego. Ale za każdym razem czuję to samo. Może powinienem się leczyć...?

 

Mimo, że jest dobrz, gdzieś w głębi czuję pustkę, jakiś brak. Nie jest to już ten sam brak, co kiedyś, jednak wiem, że potrzebuję kogoś konkretnego.

A może to przez to, że od dłuższego, bardzo dłuższego czasu nic nie wipiłem? Cholera wie, ale wtedy... to była inna sprawa.

 

Idę spać. I wam to też radzę.

Narazie!

 

 

I`m creeping death!

 

grzesiektoja2004 : :
lut 10 2006 PIERDOLE!!!!!!!
Komentarze: 6

Pierdole, nie piszę już nic. I tak nikt tu nie zagląda. A sam swoich notek nie będę komentował przecież. Jebać!!!

 

A jutro wypierdole tego bloga! bo zawadza!

 

Narazie.(do siebie)

grzesiektoja2004 : :
lut 09 2006 Z pamiętnika debila (fragment).
Komentarze: 3

Czy robiłaś kiedyś coś, co sprawiając komuś cierpienie dodawało ci poczucia wyższości? Czy robiłaś kiedyś coś wbrew wszystkim zdroworozsądkowym regułom, aby polepszyć komuś nastrój? Czy wierzyłaś, czy nadal  wierzysz w prawdziwą miłość, której nie sposób opisać słowami? Dlaczego wierzysz w coś, co tak naprawdę zdarza się tylko w wyimaginowanym świecie telewizji? Dlaczego po raz pierwszy mnie rozczarowujesz, mówiąc, że nie rozumiesz o co w tym momencie mi chodzi? Dlaczego udajesz, że te pytanie nie są skierowane do ciebie? Dlaczego kłamiesz?

Jeśli każde z tych pytań jest dla ciebie odpowiedzią to znaczy, że nie boisz się cierpienia, przezwyciężysz je w sobie.

Lecz dlaczego czytasz pytania od początku?”

 

Nie wiedział po co napisał te pytania i czemu one miały służyć, jednak podobały mu się i postanowił jednak nie wyrywać tej kartki. Późny wieczór bardzo szybko zamienił się w noc. Noc, którą bardzo lubił i, która była dla niego wielką, nie poznaną jeszcze tajemnicą. Otworzył okno, przez które nagle buchnęła fala zimnego powietrza tak, że aż ścierpła mu skóra. Zamknął je czym prędzej i dotykając nosem szyby począł wpatrywać się w gwiazdy, które nieuchronnie zapowiadały przymrozek. Po chwili odszedł od parapetu i siadając na tym samym miejscu znów zaczął zastanawiać się nad urwanym wątkiem poprzedniej myśli.

 

„Życie...nikt nie obiecywał, że będzie ono łatwe i proste. Lecz czy tak naprawdę życie jest ciężkie? Nie, absolutnie nie. Sami sobie sprawiamy problemy, przez które cierpimy, tak naprawdę chyba tylko na pokaz. I im kto mocniej cierpi, tym jest bardziej dowartościowany. Taka jest już głupia natura człowieka, spychająca go tylko w stronę bólu, który sam sobie wybrał. Dlaczego nie można się uprzeć, że będzie się dla siebie robić wszystko, aby być szczęśliwym? Nie chodzi wcale o egoizm, ale po prostu czy człowiek musi zawsze chodzić z opuszczoną głową, żeby nie nazywali go egoistą? Przecież umartwianie się i cierpienie na pokaz jest jeszcze bardziej egoistyczne, jednak nikt w taki sposób na to nie patrzy. Dlaczego? Czy taka postawa jest z góry usprawiedliwiona? A może mniej zauważalna? Może właśnie tylu ludzi nastawia się na ból, rozpacz? Płaczą z powodu niespełnionej miłości, lecz chyba ona gra tutaj zdecydowanie drugą, jak nie trzecią rolę. Miłość jest uczuciem, które kojarzy się nam z czymś pięknym. Dlaczego ludzie ohydnie je naginają i twierdzą, że to uczucie zgubne, niepotrzebne, przez które tylko się cierpi? Cierpi się chyba z własnej woli. Bo dziś cierpienie jest „trandy”.”

 

Napisał to dosłownie jednym tchem, nie zastanawiając się zbytnio dlaczego i po co to pisze. Nie miało to zupełnego znaczenia, bowiem w tej właśnie chwili uświadomił sobie prawdę, która dla kogo, jak dla kogo, ale dla niego była bardzo bolesna. On też był jednym z tych ludzi cierpiących na pokaz. Długo zastanawiał się czy ma rację, bowiem szukał dalej pretekstu, do tego, aby zanegować to, co wcześniej napisał. Jednak po dwugodzinnym myśleniu o tym wszystkim, co niegdyś go spotkało, musiał pogodzić się z prawdą. Jednak były w tym też pozytywne strony. W końcu nie będzie się dalej oszukiwał i nie chodzi tu wcale o jego uczucie do niej. Tego był pewien, tak mu się przynajmniej wydawało do tej pory.

     Wyszedł na dwór, było już około 1.30. Na skroniach czuł lekki, lecz bardzo zimny watr. Na rzęsach od mrozu utworzył się szron, mimo tego, że dziś zawitała już wiosna. Po skończonym spacerze, który nie trwał zbyt długo, gdy wszedł znów do ciepłego pokoju nie wiedział czy to on płacze czy może roztapia się szron z jego rzęs. Zasnął.

     Rano nadal czuł lekkie przygnębienie. Jednak przypomniał sobie, o czym wczoraj pisał i obiecał, że już nigdy nie popełni tego samego błędy. Już nigdy nie będzie cierpiał na pokaz. Wieczorem jak zawsze otworzył swój zeszyt i począł coś pisać...

 

grzesiektoja2004 : :
lut 07 2006 Never again!
Komentarze: 3

On ciągle pije, i ciągle walczy,

On musi coś zrobić, by przestać.

Butelka upada, człowiek na tarczy,

Patrzy na nią, musi powstać.

 

On ciągle biegnie, strach go kaleczy,

On pali szluga, ostatni mach.

Bierze następna, ta go uleczy,

Nareszcie zapomni, upije strach.

 

Co jest z wami, on was woła!

Szuka pomocy, kłamcy miłosierdzia!

Sam podnieść się nie zdoła.

Nigdy więcej!

 

On znowu pije, to już czas walki,

On chwyta z broń, gotów jest zabić.

Ostatni łyk z brudnej szklanki,

Ulga rozpaczy, będzie się mścić.

 

Co jest z wami, on was woła!

Szuka ofiary, by napoić swój gniew!

Sam zabić się nie zdoła.

Nigdy więcej!

 

On idzie wolno, spuszczoną ma głowę,

On patrzy na nią, wielka przegrana.

I znowu pije, ma tylko połowę,

Serce już kamień, ona zakłamana.

 

On idzie pijany, bełkocze dwa słowa,

On pada na ziemię, zaczyna zdychać.

Brudny kamień rozbiła jego głowa,

Mówi spokojnie, nic już nie słychać.

 

Pomóżcie mu ludzie!

Niech nie zdycha jak pies!

Nigdy więcej!

 

Nigdy więcej takie życie!

Nigdy więcej taki człowiek!

Pierdolony cel, nigdy więcej!

Nigdy więcej!

 

Czy próbowałeś takiego życia?

Ty jesteś przecież jeszcze dzieckiem.

Może zobaczysz trochę później.

Jak łatwo zbliżyć się do dna.

 

Nigdy więcej!

Nie łatwo grać w życie, gdy pusta butelka.

Zabijaj kłamcę, co jest w tobie,

Na końcu gry i tak będziesz w grobie.

 

Nigdy więcej!

Nigdy!

 

 

grzesiektoja2004 : :
sty 31 2006 Pustka
Komentarze: 3

Czuję w sobie pustkę tak wielką,

Że nie zapełni jej nawet pełen przepychu świat.

Pustkę z mroczną i głuchą męką,

Powtarzaną nocą po raz, do białego dnia.

 

Ogromny niebyt pochłania mnie,

Wywleka tam, gdzie spada ciągle gęsta mgła.

Odpływam z nią pogrążony w nicości śnie,

Jestem tak nisko pustki, że sięgam jej dna.

 

Pustko, a niech cię szlag!

Co jeszcze dane ci jest brać?

 

Zabieraj ode mnie wszystkie marzenia

Niepotrzebne, przekreślaj ślady w mojej głowie.

Zabierz to wszystko bez wspomnienia,

Bym mógł wreszcie na końcu stanąć, nie w połowie.

 

Pustko, a niech cię szlag!

Idź sobie i pozwól żyć,

albo umrzeć.

Zamknij się wreszcie ciszą na dwa!

I pozwól spać.

 

 

 

 

grzesiektoja2004 : :