Archiwum październik 2005


paź 11 2005 Jak bardzo się mylę...
Komentarze: 2

Jest już późno. Czuję jak zimna mgła przywiera do mojego jeszcze ciepłego ciała. Czuję jak ze skroni kapie mi woda, pozostałość po mgle. Wszędzie jest bardzo cicho. Przez uchylone okno wlatuje ciemność i swym cieniem oplata wszystkie kąty pokoju. Przejeżdżający niedaleką ulicą samochód pozostawił przez chwilę smugę światła na ścianie. Spojrzałem ukradkiem na zegar na niej wiszący, który wskazywał piętnaście po trzeciej. Zastanowiła mnie jedna rzecz, a mianowicie kto i gdzie mógł jechać o tej porze, przecież wszyscy śpią. Wszyscy? Chyba jednak nie. Każdy ma swoje sprawy, jedni gdzieś jadą inni po prostu siedzą. Przez chwilę chciałem wyjść na dwór i pobiec dokądkolwiek, gdziekolwiek tylko po to, by zabić czas. Ten czas, który zabijał mnie. Wiedziałem, że dzisiejszej nocy tak, jak zresztą wczorajszej, przedwczorajszej i tych jeszcze przed nimi, umrę. Tak, umieram co noc, a co rano odradzałem się, by za kilkanaście chwil znów skonać w objęciach nocy. Jednym słowem chciałoby się powiedzieć chujowo. To dobre słowo, określające bardzo dosadnie to, co się działo. Było chujowo, jest zresztą nadal, nawet bardziej niż kiedykolwiek. W sumie to wszyscy tak mają. Szkoda tylko, że w tej ciemności nie błyszczy się na ścianie tabliczka: ”WYJŚCIE EWAKUACYJNE”. Powoli zaczynam pierdolić głupoty więc może nie będę dalej tego ciągnął. A miała być z tego całkiem niezła notka...

 

Jak bardzo się mylę...

 

grzesiektoja2004 : :